Aktualności,  Strona główna

12 lutego – Ogólnopolski Dzień Opiekuna

Opiekunem osoby chorej zostaje się zazwyczaj nagle. Nie ma czasu na przygotowanie się, odpowiednie przeszkolenie. Z dnia na dzień stajesz się pielęgniarką, rehabilitantem, lekarzem o kilku specjalnościach i psychologiem. Dzisiejszy dzień jest hołdem dla tych, którzy każdego dnia z daleka od toczącego się za murami domu życia, prowadzą swój własny bój o zdrowie i życie podopiecznego.

Pamiętam dzień w którym dowiedziałam się, że moje dziecko do końca życia będzie wymagało naszego wsparcia. Nikt mnie nie przygotował na taki scenariusz. Lekarz przekazał suchą informację i odesłał do sali. Nie było czasu na rozpacz i zmierzenie się z traumą. Już następnego dnia zostałam mamą dziecka specjalnej troski. Nikomu też nie przyszło do głowy, by porozmawiać ze mną, wytłumaczyć na czym polega choroba dziecka i jak będzie teraz wyglądało nasze życie. Wszystkiego dowiedziałam się sama, z internetu, a także od innych rodziców dzieci z rozszczepem kręgosłupa i wodogłowiem. Przez cztery miesiące spędzone z córką w szpitalu nauczyłam się wielu zabiegów wykonywanych na co dzień przez pielęgniarki. Po wyjściu do domu w trybie przyspieszonym musiałam zostać również rehabilitantką. Z uwagi na chorobę dziecka musiałam posiąść niezbędną wiedzę z zakresu neurologii, neurochirurgii i urologii. A przecież w tym wszystkim nie mogłam zapomnieć, że jestem matką, by dać swojemu dziecku namiastkę normalności i poczucie bezpieczeństwa.

Rola opiekuna osoby chorej wymaga heroicznego poświęcenia. Trzeba być gotowym by zrezygnować z siebie na rzecz innej osoby. To 24-godzinna praca z marnym wynagrodzeniem i bez prawa do urlopu. Opiekun musi znaleźć w sobie ogromne pokłady siły psychicznej i fizycznej. Codzienne obserwowanie zmagań bliskiej osoby z chorobą nie jest łatwe. Budzisz się osłabiony, obolały lub przytłoczony bólem. Być może trawi cię gorączka lub masz za sobą nieprzespaną noc. Nie możesz jednak zostać w łóżku, bo w sąsiednim pokoju czeka na Ciebie ktoś, dla kogo musisz zapomnieć o bólu i własnym dyskomforcie. Ktoś dla kogoś jesteś całym światem i jedynym wsparciem. Łykasz więc odpowiednią tabletkę, lub dwie i z uśmiechem na ustach wchodzisz do pokoju obok. Musisz być silny za dwoje, wspierać chorego w chwilach zwątpienia. Musisz być też gotowa usłyszeć przykre słowa, bo to właśnie na Tobie – jako na najbliższej osobie – chory wyładuje swoje emocje związane z długotrwałą chorobą.

Musisz też przygotować się do nieustannego walenia głową w mur, odbijania się od drzwi do drzwi lekarzy i urzędników. Ile razy musiałam schować głęboko poczucie godności by prosić o pomoc tych, którzy z racji zajmowanego stanowiska powinni byli sami wyjść z inicjatywą wsparcia.

Dlatego dziś łączę się z każdym, kto w zaciszy własnego domu toczy swoją walkę za dwoje, czasem troje. Jesteście bohaterami o których nigdy nie napiszą w książkach, ale zapiszecie się na zawsze w sercach Waszych podopiecznych. Może jesteśmy mali w oczach świata, ale jesteśmy całym światem dla tych, którym poświęciliśmy swoje życie.