
Problem z windą
Cały tydzień zabrało mi zebranie się do tego wpisu. Sytuacja z ubiegłego piątku wciąż budzi we mnie dużo negatywnych emocji, a nie chciałam by przez ich pryzmat wyolbrzymić zdarzenie. A więc od początku. Dla mniej zorientowanych, Emi uczęszcza do szkoły publicznej, jest pierwszym uczniem poruszającym się na wózku w historii tej szkoły. Jej pojawienie się w gronie uczniów wywołało spore zamieszanie i oczywiście konsternację jak zorganizować jej naukę w szkole zupełnie nieprzystosowanej do potrzeb osób z niepełnosprawnością.
Ponieważ bariery architektoniczne w naszej szkole zaczynają się już przy wejściu, do którego prowadzi kilkanaście stopni schodów, szkoła wypożyczyła schodołaz, który służył do transportu Emilii przez pierwsze lata nauki. Jednak wymagało to od nas kilkakrotnego w ciągu dnia przesadzania córki z wózka na schodołaz i odwrotnie. Jak powszechnie wiadomo, dzieci rosną, z czasem więc kręgosłupy zaczęły odmawiać posłuszeństwa, a właściciel schodołazu zaczął się upominać o jego zwrot. Po zaciętej batalii z ówczesnym wójtem, gdy mnie – matkę proszącą o to by gmina spełniła obowiązek zapewnienia mojemu dziecku dostępu do edukacji wyrzucano z gabinetu wójta, udało się wywalczyć budowę windy. Niestety nikomu nie przyszło do głowy, by przy jej wyborze zapytać nas – rodziców o zdanie, opinię, potrzeby. Po powrocie z wakacji winda już była, ale niestety tylko do wejścia do budynku szkoły, czyli dziecko nadal nie miało (i nadal nie ma) prawa korzystać z dwóch pozostałych kondygnacji budynku. Wraz z nadejściem zimy zaczęły się problemy. Okazało się, że winda często odmawiała posłuszeństwa i mąż musiał wnosić córkę po stromych schodach narażając zdrowie jej i własne. Bywały okresy, gdy winda nie działała kilka dni pod rząd. Zaczęłam więc rozmowy z panią dyrektor szkoły dotyczące potrzeby zakupu schodołazu, który pozwoliłby córce korzystać z całego zaplecza edukacyjnego szkoły, dodatkowo zaś stanowiłby alternatywę w przypadku awarii windy. Moje prośby spotkały się ze zrozumieniem, i pani dyrektor planując budżet szkoły na kolejny rok uwzględniła zakup schodołazu. Niestety władze gminy były innego zdania, i zadecydowały o przesunięciu środków do innego obszaru. W protokole z sesji Rady Gminy na której temat był poruszany, przeczytałam, że Emilia może korzystać z jednej kondygnacji szkoły i gmina nie widzi potrzeby zakupu schodołazu. Szkoda że nie wiedziałam wówczas, że problem będzie wówczas omawiany na sesji, bo chętnie bym się pofatygowała i przedstawiła sprawę z naszego punktu widzenia. Ale niestety, przepadło. W tym roku opiekę nad córką przejęłam ja, i w duchu modliłam się by nie nastąpiła powtórka z rozrywki, czyli częste awarie windy. Niestety, wraz pierwszymi mrozami problem powrócił. W ubiegły piątek dotarłyśmy pod budynek szkoły po to, by dowiedzieć się, że nigdzie nie wjedziemy, bo drzwi do windy się zacięły. Mimo wielu prób pracownikom nie udało się ich otworzyć. Oczywiście nie jestem w stanie wnieść, a nawet wciągnąć córki po tak stromych i wysokich schodach, więc nie pozostało nami nic innego jak wrócić do domu. Nie będę pisała co wówczas czułam, gdyż musiałabym się bardzo brzydko wyrazić. Ciężko pracujemy wraz z Emilią, by sprostać wymogom edukacyjnym, na naukę poświęcamy ogrom czasu, często kosztem odpoczynku, o rehabilitacji nawet nie wspominając. W sytuacji, kiedy muszę z dzieckiem wrócić do domu, przerobić materiał z lekcji samodzielnie, a następnie biec do szkoły po notatki, które córka musi przepisać, by wreszcie odrobić prace domowe i pouczyć się, nie mamy już czasu na nic – łącznie ze spaniem. To po prostu jest niewykonalne. Ale ktoś kiedyś zdecydował, że tak będzie dla nas lepiej, że winda to już akt łaski i nie mamy prawa prosić o więcej. Córka uczy się ósmy rok w szkole i nie wie jak wygląda piętro szkoły, nigdy nie skorzystała ze stołówki. Ale to oczywiście nie jest dyskryminacja, bo przecież może chodzić do szkoły. Z przerażeniem myślę o zimie i o tym ile razy jeszcze będę musiała zabierać córkę do domu, bo ktoś nabył windę, która nie spełnia norm. W przypadku awarii w trakcie jazdy nie ma możliwości sprowadzenia windy na dół, dziecko staje się więźniem, a jedyna nadzieja w pomocy strażaków. Nie odpuszczę. Będę walczyć, a potrafię. Jeśli będzie trzeba poruszę niebo i ziemię, bo moje dziecko nie jest gorsze i NIKT nam nie robi łaski umożliwiając korzystanie z praw ucznia na równi ze zdrowymi dziećmi. Trzymajcie kciuki!


3 komentarze
Ewelina Ś.
Tak niewiele potrzeba.Dla osób rządzących mających wiele możliwości nie tylko finansowych. Brakuje im empatii i rzetelnego pochylenia się nad sprawą, aby znaleść mądre rozwiązanie. Przykre, że osoby które potrzebują pomocy innych muszą wielokrotnie, nawet nie prosić tylko, błagać o łaskę „władzę”…. Przykre.
Mateusz
Aż przykro jest czytać to co zawarte jest w tym artykule. Ja też nie miałem łatwo i też musiałem walczyć z dyrekcją i władzami o budowę windy w szkole. Upierali się iż nie są w stanie dobudować windy do „ZABYTKOWEJ” według prawa części budynku szkoły. Na ostatni rok nauki (9 lat jedna i ta sama szkoła) myślę że wiecie którą ze szkół mam na myśli doczekałem się wraz z budową nowego skrzydła szkoły także Windy ! co warte zaznaczenia niemal od początku nie byłem jedynym i pierwszym uczniem z niepełnosprawnością w tej szkole. Innych przez ich okres nauki rodzice musieli wnosić po schodach.
Jedyne co pozostaje mi polecić na przyszłość dla Emilii to po zakończeniu etapu edukacji „podstawowej” Wybór słynnego w Opocznie „ekonomika” w którym obecnie jestem uczniem i na chwilę obecną szkola nie posiada żadnych barier dla osób na wózkach ,a ewentualne awarie windy są naprawdę dużą rzadkością. Jak pewnie wiecie ZSP nr 1 w Opocznie jest obecnie szkołą z najnowszym zapleczem dydaktycznym śmiał bym nawet powiedzieć w powiecie opoczyńskim.
Serdeczne pozdrowienia i życzę wytrwałości w walce każdego dnia (nie tylko z władzami) ale i ogólnie 🙂
iwona
Dziękuję Mateusz, za towój komentarz. Oczywiście jedynym słusznym dla nas wyborem po ukończeniu podstawówki jest ekonomik w Opocznie. Wiem, że dyrekcja tej szkoły jest otwarta na potrzeby osób niepełnosprawnych. Pozdrawiam