
Ćwiczę w pocie czoła – w przenośni i dosłownie
Jak już wiecie z początkiem sierpnia rozpoczęliśmy kolejny turnus rehabilitacyjny. Ostatni miesiąc wakacji Emilia poświęci na ciężką pracę, której efektem ma być zwiększenie kondycji, wzmocnienie w szczególności kończyn górnych i tułowia. Są też ćwiczenia oddechowe i równoważne.
W tym roku na termin turnusu czekaliśmy rekordowo krótko. Po miesiącu od otrzymania skierowania zostaliśmy przyjęci na oddział. Więc jednak coś się zmieniło na lepsze 🙂 Córka jest pacjentką oddziału dziennego, co oznacza, że w szpitalu pojawiamy się od poniedziałku do piątku wyłącznie na zabiegi i ćwiczenia. Ogólnie spędzamy tam codziennie około 3 godzin plus dojazdy. Nam taki system pasuje 🙂
Emi ćwiczy każdego dnia godzinę zegarową, co nie jest łatwe przy obecnej temperaturze. Przeciętny człowiek (zdrowy) już po 20 minutach intensywnych ćwiczeń pada z nóg. Dzieci niepełnosprawne zachwycają swoją kondycją i wolą walki. Po godzinie wysiłku Emi ma jeszcze mnóstwo energii 🙂 Oby tak dalej!

