-
Dzieci niepełnosprawne wakacje spędzają inaczej
Większość dzieciaków okres wakacyjnej przerwy spędza na zabawie, podróżach bądź błogim lenistwie. Dzieci niepełnosprawne nie mają takiego luksusu. Czas wolny od zajęć szkolnych zazwyczaj wykorzystują na zaległą rehabilitację (zaniedbaną z powodu natłoku nauki), wizyty u lekarzy, tudzież planowany, a odkładany od miesięcy pobyt w szpitalu, badania. Czasem kradniemy trochę czasu dla siebie starając się połączyć rehabilitację z wyjazdem do ciekawej miejscowości, uzdrowiska, by po ćwiczeniach zobaczyć coś interesującego.
-
Problem z windą
Cały tydzień zabrało mi zebranie się do tego wpisu. Sytuacja z ubiegłego piątku wciąż budzi we mnie dużo negatywnych emocji, a nie chciałam by przez ich pryzmat wyolbrzymić zdarzenie. A więc od początku. Dla mniej zorientowanych, Emi uczęszcza do szkoły publicznej, jest pierwszym uczniem poruszającym się na wózku w historii tej szkoły. Jej pojawienie się w gronie uczniów wywołało spore zamieszanie i oczywiście konsternację jak zorganizować jej naukę w szkole zupełnie nieprzystosowanej do potrzeb osób z niepełnosprawnością.
-
Muzykoterapia
W minioną sobotę, w ramach zajęć organizowanych przez Fundację Aktywnej Rehabilitacji region łódzki Emilia miała przyjemność uczestniczyć w bardzo ciekawych i pełnych dobrej energii zajęciach muzycznych.
-
Niby ta sama, a jednak inna
Kolejna wizyta u okulisty pod koniec grudnia. Póki co Emilia odebrała swoje okulary. Niby to sama dziewczyna, a jakby inna: doroślejsza, dostojniejsza. Generalnie moim zdaniem zmiana na lepsze. Emilia ostatnio dużo czyta (hurra, nareszcie), a ponieważ wyszło na to, że jest dalekowidzem, okulary z pewnością ułatwią jej życie. Jeśli idzie o okulistę, to spróbujemy się skonsultować z innym, by potwierdził lub wykluczył diagnozę. Nie zamartwiamy się na zapas, wystarczy nam bieżących problemów. I na koniec ciekawostka, Emi w swoich pierwszych okularkach, które niestety nie zdały wówczas egzaminu
-
Hmmm…
Odebrałam dziś wyniki badań laboratoryjnych Emilii i jestem zaskoczona (na szczęście przyjemnie), bo na moje laickie oko wszystkie wartości mieszczą się w normie.
-
Zawsze „coś”
Wczoraj byliśmy z Emilią u okulisty. Wizyta trwała półtorej godziny, pani doktor była bardzo skrupulatna i krok po kroku tłumaczyła nam co i jak. Wyszliśmy zmęczeni a nasz portfel mocno schudł. Bo była wizyta, tomografia i oczywiście okulary. I oczywiście musiało pojawić się „coś”, bo nigdy nie może być tak zwyczajnie. Trzymajcie kciuki żeby to „coś” nie zmieniło się w dużego „COSIA”, bo takich nie lubimy i nie chcemy. Póki co dziś Emilia jest już po pobraniu cennej krwi na kilka różnych badań i czekamy…