Turystyka dla niepełnosprawnych
W ostatnich latach zmienia się infrastruktura turystyczna w Polsce. Z radością stwierdzam, że coraz częściej obiekty turystyczne stają się przyjazne osobą niepełnosprawnym. W tym miejscu postaram się opisać zwiedzane przez nas miejsca pod kątem ich przyjazności i dostępności dla osób poruszających się na wózkach.
Kompleks Świętokrzyska Polana i Oceanica
Tym razem w swoich wędrówkach postanowiliśmy odwiedzić Kompleks Świętokrzyska Polana, nieopodal Zagnańska. Cóż, trafić tam nie było nam łatwo. Kierując się nawigacją, przejechaliśmy zjazd. Wreszcie dostrzegliśmy drogowskaz, lecz w pierwszej chwili pomyśleliśmy że ktoś sobie zażartował z podróżnych. Drogowskaz kierował nas na drogę (choć niełatwo ten trakt nazwać drogą) w głąb lasu.<!–more–>
Tocząc się wśród leśnej głuszy i w duchu powątpiewając czy ktoś z nas nie zakpił, udało nam się jednak dotrzeć do kompleksu. Obiekt ładny i zadbany, na pierwszy rzut oka przypominał raczej ogromny plac zabaw. Tłumów nie było, ale i pora wczesna. Bardzo miła obsługa już „w drzwiach” zainteresowała się naszymi potrzebami i pokierowała we właściwym kierunku. Miłym zaskoczeniem był brak barier architektonicznych, choć czasem aby skorzystać z podjazdu trzeba było nadłożyć sporo drogi. Niestety atrakcji z których mogła by skorzystać osoba niepełnosprawna ruchowo niewiele. W sumie odwiedziliśmy piękne, wciąż rozwijające się oceanarium oraz park miniatur. Zniżek dla osób niepełnosprawnych nie stwierdziliśmy. Miło spędziliśmy czas, lecz zbyt szybko „zaliczyliśmy” dostępne dla nas atrakcje. Miejsce atrakcyjne dla rodzi ze zdrowymi dziećmi i samochodem z dobrym zawieszeniem 🙂 Dla osoby na wózku może stanowić tylko jeden z krótkich przystanków, który jednak warto zaliczyć.
Farma Iluzji
Dziś odwiedziliśmy Farmę Iluzji – park rozrywki nieopodal Dęblina. Podróż daleka, ale przyznam, że kusiło mnie zabrać tam Emi już od roku. Strona internetowa zachęca do rodzinnego spędzenia czasu na zabawie i edukacji. Miło, że organizatorzy umieścili na stronie internetowej informację o tym, iż nie wszystkie atrakcje są dostępne dla osób poruszających się na wózkach. W większości przypadków przydaje się pomoc opiekuna. Jest więc spora ulga dla osób niepełnosprawnych (-10 zł w stosunku do biletu normalnego), zaś opiekun niepełnosprawnego wchodzi za darmo. Sam park na stronie wydaje się rozleglejszy niż w rzeczywistości.
Udało nam się „zaliczyć” większość atrakcji, które chcieliśmy zobaczyć. Z jednej zrezygnowaliśmy świadomie (z latającej chaty tajemnic uciekaliśmy czym prędzej z zawrotami głowy), zaś do Labiryntu Luster grzecznie odmówiono nam wejścia ze względów bezpieczeństwa.
Park oczywiście posiada znacznie więcej atrakcji dla osób sprawnych w 100%, rodziny śmiało mogą tam spędzić cały dzień. Nam zwiedzanie zajęło około 3 godzin.
1. Lewitujący kran
2. Tutaj kompletnie straciłam głowę 😉
3. Latająca chata tajemnic, w której nie daliśmy rady wytrzymał dwóch minut 🙂
4. Meble olbrzyma
5. „Mała” partyjka szachów 😉
6. Dziecko mi nagle urosło, czy tu ja się skurczyłam? Pokój Amesa
7. Tato, a jak się nosiło takie zegarki?
8. Mini Zoo
Generalnie miejsce warte odwiedzenia mimo niedostępności pewnych obiektów. Czy warto było przejechać tyle kilometrów? Tak, ale to jednorazowy wypad, nie zaś miejsce do którego się wraca. Jest jeszcze tyle zakątków do odwiedzenia…
Bałtów i Jurajski Park Rozrywki.
Przyznam, że miałam mieszane uczucia, czy miejsce to przypadnie do gustu naszej latorośli. Wszak dinozaury nigdy specjalnie nie pochłaniały jej uwagi. Po dwóch godzinach „daleko jeszcze” i „nudzi mi się” dotarliśmy na miejsce, i nawet padać przestało 🙂 Przy kasie biletowej miła niespodzianka: Emi i opiekun otrzymali zniżkę. W sumie całodzienny bilet na podstawowy pakiet atrakcji kosztował nas 78 złotych. Wydatek jak najbardziej opłacalny. Po parku oprowadzała osobista (z braku większej liczby zainteresowanych), przemiła pani przewodniczka, dzięki której poznaliśmy kilka naprawdę interesujących opowieści. Emi o dziwo słuchała i od czasu do czasu nawet wtrąciła swoje „mało co nieco”. Oczywiście najbardziej interesowały ją związki damsko-męskie pomiędzy dinozaurami 🙂
Największe wrażenie zrobiło na nas oceanarium. Zaopatrzeni w specjalne okularki podziwialiśmy prehistoryczne morskie potwory. Przyznam, że chwilami było bardzo realistycznie. Część parku, którą zdążyliśmy zwiedzić pozbawiona wszelkich barier architektonicznych. Polecamy
Naszych wakacyjnych wojaży ciąg dalszy, czyli wypadzik do Krakowa.
Kraków jaki jest każdy wie 🙂 W jeden dzień się wszystkiego się nie zobaczy, a już z pewnością nie w kilka godzin. Toteż założyliśmy z góry po Krakowie raczej pospacerować, niż go zwiedzić. I wyszło całkiem miło, dzięki pomocy Dominika – naszego prywatnego przewodnika po mieście 🙂 Kolejny raz ktoś zupełnie bezinteresownie poświęcił nam swój czas, zaoferował pomoc…
Dominik świetnie się przygotował do naszej wizyty, dzięki czeku doskonale wiedzieliśmy gdzie możemy zostawić samochód i którymi uliczkami podążać nie napotykając barier architektonicznych. Nasze zwiedzanie było nietypowe: Emi najchętniej zostałaby w galerii na parkingu której zostawiliśmy auto. Na nic się zdało tłumaczenie że Kraków to coś więcej niż sklepy, w końcu przekupiliśmy ją wizytą w jednym z bardzo znanych barów szybkiej obsługi i mogliśmy wyruszyć. Oto tylko niektóre z miejsc które ufało nam się odwiedzić 🙂